wtorek, 14 sierpnia 2012

Dokąd Zmierzasz?


 Wiesz, Nawet Drobiazg Może Zmienić Twoje Życie
W Mgnieniu Oka, Może Zdarzyć Się Coś, 
Czego Najmniej Się Tego Spodziewasz.
I Wysłać Cię W Podróż Której Nie Planowałeś...
W Przyszłości, Której Sobie Nie Wyobrażałeś.
Dokąd Pójdziesz? 
To Nasza Życiowa Podróż.
Nasze Poszukiwanie Światła.
Ale Czasem, By Znaleźć Światło
Trzeba Przejść Przez Największe Ciemności.
 Przynajmniej Tak Było W Moim Przypadku...

czwartek, 2 sierpnia 2012

środa, 1 sierpnia 2012

Podążanie...


(...) Teraz ogarnął go wewnętrzny niepokój . To już nie była pełna melancholii apatia, która go nie opuszczała przez cały czas  (...) . Zniechęcenie zastąpiła niecierpliwość i gorączkowe oczekiwanie czegoś, co miało nadejść i co musiało nadejść. Herbert przeczuwał wyraźnie, że niedługo nastąpią wypadki, niewątpliwie tak głębokie i ważne, iż zmienią całkowicie bieg jego życia. Gnany niepokojem nie mógł wysiedzieć w jednym miejscu. (...) To była przeszłość - przeszłość, o której lepiej było nie pamiętać. Myślał jedynie o przyszłości. Miał przeświadczenie, że jego życiowa ścieżka zawiodła go do stóp wzgórza, na które wypadnie mu wejść, lecz on sam tego dokonać nie potrafi. Z życia wyniósł tyle zawodów... Nie umiał jednak żyć w rezygnacji. Musiał działać, pracować, szukać, musiał wiedzieć, że ku czemuś dąży lub ku czemuś się zbliża. To było istotą jego życia.


Niedopowiedziane Słowa. . . .. .

    Sama nie mogła zrozumieć, co sprawiło, że gniew, którym żyła, opadł z niej. Ten chłopak... Nie! Nie! Cóż stąd, że patrzył na nią wzrokiem tak mile jasnym, jakby nie był jednym z nich? Wolała nie patrzeć na jego twarz. Przywoływała wspomnienie twarzy Bohdana i broniła się nim niby tarczą. Lecz przed czym się broniła? Przed tym Niemcem? A może raczej przed sobą...?
    W niej samej tkwił jakiś ferment. Tyle rzeczy miała sobie stawiać przed oczy, tyle męki i bólu wydobywać z otaczającego świata, aby się obronić przed pamiętaniem o - wrogu.
    Mówiła sobie przedtem: już osiągnęłam, już zwyciężyłam, jestem wolna. Zagłuszała wątpliwość. Dziś znowu wszystko się w niej zachwiało. Nie była wolna. Coś w niej pulsowało i żyło, podobne do kiełka, który się jeszcze nie wynurzył, ale już podnosi grudkę zwilgotniałej ziemi. Pamięta jego słowa: "Nie mogę przestać myśleć o pani..." Doskonale odczuła, co one oznaczały. Zdawała sobie jak najdokładniej sprawę z nie dopowiedzianych słów i myśli. I to było najstraszniejsze, że nie były jej obojętne. Tak samo jak wówczas, gdy mówił to Danek...
   Dlaczego jego pamięć nie ustrzegła jej przed niebezpieczeństwem? Przecież Bohdana kochała naprawdę, jak tylko kobieta może kochać mężczyznę. Tak zawsze sądziła. Czyżby się myliła? Czyżby jej miłość nie była dostatecznie mocna?
   Nie. To jest zdrada - zapewniała siebie. Zdrada wobec tych wszystkich którzy walczą (...) Zdrada wobec samej siebie. Po co z takim poświęceniem pracowała w szpitalu, konspirowała kolportując pisemka, organizując grupki młodzieży, narażając się na tysięczne niebezpieczeństwa? Czy ten wysiłek już ją tak zmęczył? Czy wkradało się osłabienie, a z nim słabość gnącego się ku mężczyźnie serca?
    To w niej było źródło godnej pogardy słabości. Koniecznie musi się przezwyciężyć; musi z dumą rzucić na szalę pustkę rozbitego życia i wygrać ją przeciwko mirażowi, który jest tylko złudzeniem i pokusą. Bo tak jest naprawdę. Gdyby było inaczej, gdyby poza błękitem oczu tego człowieka tkwił jakiś związek rzeczywistości, musiałby stanąć w tragicznej kolizji z tym wszystkim, czym żyła, i co stanowiło istotę jej życia.