Kobieto... marny puchu
Istoto Ty wieczna,
Co zawsze wszystkich chronisz
I jesteś serdeczna
Popatrz na swoje dłonie Od odśrodkowej strony
I spójrz jak się krzyżują
Bruzd dziwnych tam miliony
Są cienkie, grube, chude,
Krótkie i zakrzywione.
Zatrzymaj się na chwilę
- z czym Ci kojarzą się one?
Czy nie są wyborami,
Których dokonać się bałaś?
Czy rezygnując z siebie,
O sobie nie zapomniałaś?
Czy gdybyś wtedy
Poszła zupełnie inną drogą
To gdzie byś się znalazła?
Czy Tamci Ci pomogą?
Których tak całym sercem
I duszą wtedy broniłaś.
Są tutaj z Tobą teraz
Tak jak Ty z nimi byłaś?
Jak Ty się dzisiaj czujesz?
Czy jesteś uśmiechnięta?
Czy może w Twojej duszy
Huragan się rozpętał?
Jesteś zmęczona?
Płaczesz?
Wciąż czekasz
Aż przyjdą zmiany?
Lecz jeśli ciągle czekasz
To...
Na co wciąż Czekamy?
Pozwól, że będę przez chwilę
Pasażerem na gapę
I w Twojej ciasnej kuchni
Zaparzę Ci herbatę.
Usłyszę Twoją historię
A w niej różne ludzkie głosy
Które nam teraz przypomną
Jakie są z nas kolosy,
Lecz na nogach nie z gliny
Lub saskiej porcelany
My na szpilkach stoimy
Bo nogi ze stali mamy.
Jesteśmy jak dobre wino
Wytrawne w swoich latach
Za to spotkanie w Zatoce
Dziękuję Ci ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz